Strony

piątek, 21 listopada 2014

Czwarty

4.
Ciężko nazwać Pokój Wspólny Ślizgonów ciepłym miejscem. I to nie tylko dlatego, że znajdował się pod jeziorem, więc było tam zimno nawet latem. 


Eve siedziała w kącie Pokoju Wspólnego, na podłodze. Wszystkie fotele i kanapy były zajęte przez starszych uczniów.
Patrzyła. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Śmiech, wrzaski, jakieś zaklęcia. Po godzinie tłum się przerzedził. Wśród podobnych do siebie postaci wypatrzyła Iana. Rozmawiał z jakąś chudą blondwłosą dziewczyną. Nie zwróciła na nią wcześniej uwagi. 



- Chcesz mi powiedzieć, że to jest normalne?! - krzyczała. Chłopak wyciągnął do niej ręce i próbował przytulić. Wyrwała się. 
- Spokojnie, Narcyzo. 
- Spokojnie?! - zapiszczała. Zaczęła biec w stronę sypialni dziewcząt. Nawet nie próbował jej gonić. 
Stanęła. Odwróciła się, trzymała w ręku różdżkę.
- Chcesz się przekonać, co ja mogę?! - Ian spojrzał na nią, zaskoczenie walczyło ze strachem. Dziwne. Blondynka nazwana Narcyzą schowała nagle różdżkę i odbiegła. 

Chłopak rozejrzał się po pokoju. Nikt nie zwrócił na nich uwagi, najwyraźniej takie kłótnie nie były dla Ślizgonów niczym nowym. Zobaczył siedzącą w kącie pierwszoklasistkę, szybko odwrócił wzrok. Stał przez chwilę w bezruchu. Schował ręce do kieszeni, wymaszerował na korytarz. 

Wszystko wydaje się teraz takie puste. Ślizgon prawie biegnie. Wchodzi po krętych schodach, najciszej jak potrafi otwiera ciężkie drzwi. 
Jest na wieży.
Zaczyna nerwowo chodzić w kółko, oddycha płytko. Tej nocy na niebie nie widać gwiazd ani księżyca. 

Drzwi gwałtownie się otwierają. 
Zaklęcia przecinają powietrze, po chwili Ian wisi głową w dół.
- Czego tu szukasz?
Napastnik wybucha śmiechem.
- Smarkerusie... 
Ian wisi głową w dół, a po jego czole spływa strużka krwi.
- Dobrze wiesz, że jak coś ci się przypadkowo stanie to nikt cię tu nie znajdzie. 

Cisza.
- Czego chcesz?
- Wiedzieć co tu robisz.
- Czyżbym w czymś ci się naraził...? 
- Zamilcz.
Tym razem to Ian się śmieje.

Kim jest ta mała?
- Która mała?
- Ta, z którą dzisiaj i wczoraj rozmawiałeś. Nie podejrzewałem cię o takie zainteresowania...
- Ona? Eve Parkin.
- Od Toma Parkina?
- Tak - Severus ze zrozumiemiem kiwa głową. 
Ian spada na podłogę. Do pokoju wspólnego wracają razem, w milczeniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz