środa, 7 stycznia 2015

Dziewiąty

9.
"Nie chcę tu być" pomyślała po raz kolejny Eve. Tylko odgłosy ich kroków, ich szybkie oddechy. Gdyby nie one dwie, szybko pokonujące kolejne korytarze. Byłoby tu nienaturalnie cicho.
"Nie chcę tu być."
Nagle się zatrzymały.
Zaburzenie; gdzieś w ciemności, przed nimi.
Odgłos kroków. Potem głośny śmiech, wrzask, odgłos upadania na ziemię.
Aimee spojrzała na towarzyszkę, bała się; chciała płakać. 
Jak najciszej, jak najszybciej. Zaczęły biec w kierunku Pokoju Wspólnego.
"Nie chcę tu być."

**

Narcyza zacisnęła zęby i usiadła obok siostry. Najchętniej zatkałaby sobie uszy. I zamknęła oczy, żeby nie musieć patrzeć na ich twarze.
Spojrzenie Bellatrix wydało jej się być niemal czułe.
- Słyszeliście o tych szlamach ze wsi pod Londynem?
Towarzystwo zaśmiało się.
- Chyba każdy już o tym słyszał, Josh. Nawet do mózgownic Puchonów już to dotarło.
Ktoś zarechotał i poddał pod wątpliwość istnienie u Puchonów czegoś takiego jak mózg.

Narcyza mogłaby przysiąc, że blondyn siedzący naprzeciwko wyśmianego Josha cały czas jej się przygląda. Nie był specjalnie przystojny, ale nie wzbudzał odrazy. Nie odzywał się, nie wybuchał głośnym śmiechem, tak jak inni. Tak, jakby go tu nie było. Jakby na coś czekał.

2 komentarze:

  1. Bardzo fajnie opowiadanie:) Historia wciąga i nie można się oderwać. Czekam na kolejne wpisy. Obserwuję i w wolnej chwili zapraszam do mnie - dopiero zaczynam, ale będzie bardziej pikantnie:)

    Fantazyjna
    mysli-bez-cenzury.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz :)
    http://bractwo-srodziemia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń