Ciężko nazwać Pokój Wspólny Ślizgonów ciepłym miejscem. I to nie tylko dlatego, że znajdował się pod jeziorem, więc było tam zimno nawet latem.
- Mój wuj zginął walcząc ze smokiem w Mongolii - westchnęła Aimee Owen. - Podobno w szkole był mistrzem pojedynków, wszyscy Gryfoni trzęśli portkami na jego widok.
Eve pokiwała głową ze zrozumieniem. Powoli zaczynało ją to interesować. Nigdy wcześniej nie wiedziała o istnieniu smoków. Nie wiedziała nawet o magii.
- Mój pradziadek nazywał się Tom Parkins.
Aimee otworzyła szeroko buzię.
- TEN Tom Parkins?! Właściciel największej i najpotężniejszej armii inferiusów w historii?!
- Tak - Pierwszoklasitka uśmiechnęła się patrząc na zaskoczoną twarz współlokatorki.
Jeszcze kilka miesięcy temu, zanim dostała list, myślała, że jest nikim. Że cała rodzina ojca nie żyje.
- Chyba pójdę zobaczyć co się dzieje w Pokoju Wspólnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz